Moje zęby nigdy nie były śnieżnobiałe, pamiętam nawet, że wstydziłam się ich koloru gdy chodziłam do podstawówki i często podczas uśmiechu czy śmiania się zasłaniałam usta dłonią. Z wiekiem kompleks zniknął, a zęby przestały wydawać mi się żółte, zwłaszcza, że czasem dostawałam pytania od znajomych, a propos tego czy wybielałam zęby.
Z paskami firmy Crest miałam styczność kilka lat temu. Zamówiłam je wtedy na allegro. Niestety, bardzo bolała mnie po nich głowa i nie skończyłam kuracji. Spotkałam się wtedy z podobnym przypadkiem opisanym na jakimś blogu i byłam niemile zaskoczona, bo bardzo mało osób uskarżało się na takie dolegliwości, ale oczywiście musiało trafić akurat na mnie, że znalazłam się w tym wąskim gronie osób, które miały okropną migrenę po ich użyciu. Możliwe, że paski były nieoryginalne i przez to wywołały u mnie taką reakcję. Wtedy uznałam,że paski tej firmy nie są dla mnie i na kilka lat zaprzestałam używania takich specyfików.
Jednak 2 miesiące temu wspominałam na snapie (snapchat: andziathere) o tym, że chciałabym wybielić zęby oraz założyć aparat ortodontyczny, gdyż z wiekiem, moje dolne zęby uległy skrzywieniu (wydaje mi się, że to przez ósemki, które zaczęły mi wyrastać kilka lat temu) i warto o nie zadbać, by ten stan się nie pogłębił. Dostałam kilkanaście wiadomości polecających paski Crest i informację o tym, że firma ma swój sklep internetowy, dlatego uznałam, że skoro będę miała pewność zamawiając
z tej strony, że paski są oryginalne to czemu by nie spróbować.
Zdecydowałam się zamówić paski wybielające Crest 3D Whitestrips Professional effects. Wybrałam większą ilość pasków - 20 sztuk, czyli 10 saszetek po 2 paski (jeden na górne zęby i jeden na dolne). Możecie zamówić mniejszą ilość, czyli 10 sztuk, które wystarczą na 5 dni kuracji. Ja wolałam mieć ich więcej, bo co jakiś czas odświeżać efekty.